Beta-reader: Massie
- Zacznijmy od początku. Co pamiętasz?
Tony popijał kawę, co jakiś czas spoglądając na zegarek. Spędził z Lokim w kuchni już dwie godziny. Rozmawiali. Po prostu. Być może było to dziwne, ale w tym momencie Loki nie wydawał mu się aż tak nieludzki. Wręcz przeciwnie, sprawiał dość pozytywne wrażenie. Było to intrygujące, jednak Tony nie zamierzał wgłębiać się w jego psychikę. Kowal kłamstw, tak go zwą. Wszystko to mogło być jedynie zwykłą pozą. Maską, ukrywającą prawdziwe, demoniczne oblicze. Albo i nie.
Cały czas oceniał Lokiego przez pryzmat minionych wydarzeń, wracając myślami do bitwy na Manhattanie. A co, jeśli jego osobowość była bardziej złożona, niż się wcześniej wydawała? Jeśli tkwiła w nim choć namiastka uczuć?
Szkoda na to głowy, pomyślał.
-Pamiętam dzień sądu. Wyrok, jaki zapadł. Eskortę prowadzącą mnie do celi. Pamiętam, jak usiadłem pod ścianą, a potem.... była już tylko pustka - powiedział Asgardczyk z lekkim grymasem na twarzy. - Nie ma sensu nawet rozpoczynać tej rozmowy, Stark. Gdybym wiedział więcej, prawdopodobnie już by mnie tu nie było.
- Miło - mruknął geniusz sarkastycznie i upił kolejny łyk ciepłego napoju. - Cóż, nie jestem lekarzem. Ani cudotwórcą. Chociaż...
- Daruj sobie - przerwał mu Loki, odchylając głowę do tyłu i przymykając oczy. - Nie zamierzam słuchać wyrazów twego samouwielbienia. Co mam zrobić?
- Przeczekać.
Odpowiedź nie spodobała się Lokiemu, jednak nie uznał za celowe podejmować dyskusję. Bez wspomnień był jak dziecko we mgle. Przez ten rok mogło zdarzyć się wszystko.
- Łatwo powiedzieć, Stark. Nie mogę tu zostać zbyt długo.
- Minął zaledwie tydzień. Musisz uzbroić się w cierpliwość. Wieża jest chroniona, nawet S.H.I.E.L.D. nie przedrze się przez moje zabezpieczenia. Nie masz się czego obawiać - stwierdził Tony.
Loki pogrążył się w myślach, czując na sobie wzrok geniusza. Szukał jakiegoś wyjścia z sytuacji. Bezskutecznie.
- Panie Stark - rozległ się głos Jarvisa. - Pan Barton właśnie wszedł do Stark Tower. Nalega na spotkanie.
Loki spiął się nieznacznie. Tony zauważył to i uśmiechnął się delikatnie.
- Jarvis, zaraz do niego zjadę. Zaprowadź go do laboratorium na parterze. Loki... - przerwał i spojrzał na boga, jakby trochę niepewnie. - Zostań na tym piętrze, dobrze?
- Mówisz, jakbym był głupcem - prychnął Loki, wywracając oczami. - Poszukam czegoś ciekawego w twoich zbiorach. Jak dotąd zainteresowała mnie tylko jedna lektura.
Asgardczyk westchnął teatralnie i ruszył do salonu.
- Nie znasz się, jelonku.
*
Tony wszedł do pomieszczenia. Miał mieszane uczucia. Z S.H.I.E.L.D całkowicie zerwał kontakt, więc wizyta Bartona była dla niego dużym zaskoczeniem. Musiało stać się coś złego
- Clint - mruknął cicho, podchodząc do mężczyzny i ściskając jego dłoń. - Co cię do mnie sprowadza?
- Informacje - odparł Barton, prostując się. - Które muszę ci przekazać.
- Więc słucham - uśmiechnął się Stark i usiadł na stojącym obok stole laboratoryjnym.
Barton jakby przez chwilę się zastanawiał, po czym usiadł obok niego i schował twarz w dłoniach. Ten widok z całą pewnością nie zwiastował niczego dobrego. Jeśli doświadczony agent S.H.I.E.L.D się załamuje, to Tony powinien wpaść w histerię.
- Oglądałeś ostatnio wiadomości? - zaczął. - Albo nie... Nie odpowiadaj. Przecież wiem, że tego nie robisz.
Tydzień temu coś zaatakowało Londyn. Nie Chitauri, tego byliśmy pewni od samego początku. Potem okazało się, że razem z nimi na ziemię przybył również Thor. Pokonał to coś i wrócił do siebie, jak gdyby nigdy nic. Bez żadnych wyjaśnień. Straty w ludziach są ogromne, ja...
-Dlaczego mi to mówisz? - spytał Stark, marszcząc delikatnie brwi. - Znaczy, jestem w Avengers i tak dalej, ale walka się już skończyła. Fury nie lubi opowiadać o kosmitach, a ja nie jestem wam do niczego potrzebny.
- Wręcz przeciwnie - przerwał mu Barton i westchnął cicho. - Widzisz, to nie była taka zwykła walka. Oni przenosili się między wymiarami. Bez najmniejszego problemu. Widziałem nagrania, to wglądało zupełnie jak teleportacja. Nie wiadomo, kiedy Thor znów się pojawi. A Dyrektor jest dość... ciekawską osobą.
- Mam pomóc wam zbadać to zjawisko, nie mylę się? - mruknął Tony i natychmiast pomyślał o Lokim. - Odmawiam.
- Nie ciekawi cię to? Możliwość takiego rodzaju podróży może być bardzo przydatna. Nie tylko dla cywilów, ale także dla wojska - stwierdził Clint.
- Przestań mi mydlić oczy. Głupszej wymówki nie mogliście sobie wymyślić. Teleportacja, też coś - prychnął Stark. - Dlaczego Fury chce mnie ściągnąć na Helicarriera?
Na chwilę zapadła niezręczna cisza.
- Jesteś za mądry, Stark - westchnął Barton z delikatnym uśmiechem. - Nieważna, w takim razie zapomnij o tej rozmowie.
- Czego chce ode mnie S.H.I.E.L.D.?
- Zapomnij o tej rozmowie, zrozumiano? - spytał Clint i wstał gwałtownie.
Sztywnym krokiem udał się w stronę wyjścia. Gdy był już przy drzwiach, stanął nagle.
- Mam też szczęśliwą wiadomość - powiedział, nie odwracając się. - Wzięliśmy na przesłuchanie pannę Jane Foster. Nie chciała nam wiele powiedzieć, a my nie zamierzamy naciskać i sprowadzić na siebie gniewu Thora. Ale postanowiła ujawnić nam jedną dość ważną informację.
- Mianowicie?
- Loki nie żyje - oznajmił Clint. - Ponoć uratował Thora.
Hmm... dziwne, pomyślał. Z wprawą nadał swojej twarzy wyraz niedowierzania, a potem uśmiechnął się półgębkiem.
*
Loki siedział na kanapie, trzymając w ręku sporych rozmiarów książkę i uśmiechając się do siebie. Stark podszedł do niego powoli i usiadł obok.
- Tęskniłeś? - spyta.
- Nie bardzo. Śmiertelnicy nigdy nie przestaną mnie zadziwiać swoją naiwnością. Trzymać się nadziei, wierzyć bezgranicznie, kochać czule i prawdziwie. Żałosne - stwierdził bóg z lekką, acz wyczuwalną pogardą. - Czego chciał?
- Znowu trafiłeś na romans? - zaśmiał się Tony.
- Możliwe - uśmiechnął się lekko. - Czego chciał twój gość?
- Podzielić się informacjami. Podobno Thor zrobił sobie bitwę z jakimiś kosmitami w Londynie. Wiesz gdzie
to jest? Nieważne, w każdym razie podobno nie żyjesz. I...
- Bitwa, powiadasz - przerwał mu bóg.
Wstał nagle i nie zwracając uwagi na Starka, wyszedł z salonu.
Robi się coraz dziwniej, pomyślał Stark, rozsiadając się wygodnie i sięgając po książkę porzuconą przez boga. Spojrzał na tytuł i natychmiast odrzucił ją ze wstrętem. Okropnie przesłodzony romans. Westchnął cicho i zapatrzył się na widok rozpościerający się za oknem.
- Coś się stało? - spytała Pepper, wyrywając go z zamyślenia.
Podeszła do niego powoli i usiadła obok.
- Nic ważnego, Pepp - mruknął cicho, opierając głowę o jej ramię. - Loki, Legolas, Londyn, Kosmici... normalka.
- Anthony Starku, czy ja o czymś nie wiem? - mówiąc to odsunęła się od niego i obrzuciła go ostrzegawczym spojrzeniem.
- O wielu rzeczach, skarbie - odparł i zaśmiał się cicho. - Nie martw się, to nic poważnego.
Pepper wywróciła oczami.
- Nieważne - powiedziała i przytuliła się do Starka.
Well, well, well! Autor, Gal Anonim... A JA WIEM, KIM JESTEŚ!
OdpowiedzUsuńNo... Już Cię uprzedziłam, że masz się na to przygotować...
Może zacznę tak:
Ty mówiłaś, że chcesz zawiesić działalność?! No coś ty?! Jesteś poważna?! Jak można zawieszać takie dzieło?!
Dobra... Opanuj się Stella... Już okej...
Jak ja dawno nie pisałam komentarzy... Aż wyszłam z wprawy... No, ale nic. Blog naprawdę super! Strasznie się ucieszyłam, że w końcu trafiłam na Tony'ego i Lokiego, bo to w sumie dwójka moich ulubieńców! <3
Cóż ja jeszcze mogę napisać... Opieprze był, pochwała była... Teraz pozostaje mi czekać na nowy rozdział!
Buziaki, Stella.
Co takiego? Zawiesić?
OdpowiedzUsuńWiem, jakie to wkurzające, gdy ktoś czyta a nie komentuje. Mnie to bardzo irytuje, a sama tak robie :< Więc na razie pozwól mi napisać, że kocham to i jest cudownie i już tyle czekamy na kolejną część, że nie możesz nas dłużej katować. A wrażenia z lektury napiszę potem, bo właśnie spóźniam się do szkoły, specjalnie żeby cię zapewnić o miłości twoich czytelników do tego opowiadania :D
Wymarzone opowiadanie dla mnie: przygody Lokiego na Ziemi i to powiązane z filmowymi wydarzeniami. Pisz dalej!!!
OdpowiedzUsuńDobrze - mogę się wreszcie wypowiedzieć :3.
OdpowiedzUsuńAch... kocham to!
"Nie znasz się, jelonku."
"Tęskniłeś?"
Moje dwa absolutnie ulubione cytaty. W ogóle, kocham sposób w jaki przedstawiasz relacje między Starkiem i Lokim. Gołym okiem widać, że rodzi się między nimi sympatia. Bardzo dziwna, ale sympatia. Jestem ciekawa, jaką w tym wszystkim role odegra Pepper.
Jedyne, czego żałuje, to to, że trzymasz się filmowego sposobu przedstawienia Bartona. W kinie też brakowało mi jego humoru i luzackiego podejścia do życia. Ale, miałaś prawo wyboru i z niego skorzystałaś. W ogóle twoje opowiadanie jest póki co skupione na mroczniejszych emocjach bohaterów. Jak tak na to spojrzeć, to jednak decyzja była słuszna ;)
Co jeszcze? Czekam na dalszą część, bo MUSZĘ poznać ich dalsze losy. Im prędzej tym lepiej.