sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział III


 Beta-reader: Massie


Patrzył, jak Stark się budzi. Jak drży ze strachu, podnosi się powoli do siadu, przeciera ręką oczy, wzdycha cicho. ZdezorientowanySłaby. 

Asgardczyk usiadł powoli na ziemi, pod ścianą. Niezbyt po królewsku, pomyślał i zaśmiał się cicho. Nie był królem. Jeszcze nie.

- Zemdlałeś - powiedział Loki, cicho i spokojnie. 

Tony aż podskoczył. Zdezorientowany, rozejrzał się po pomieszczeniu, delikatnie pocierając piekący policzek. 

- Loki - odszepnął, chybotliwie podnosząc się na równe nogi.

Zamrugał gwałtownie, widząc mroczki przed oczami. Musiał wziąć się w garść.

- Co tu robisz? - kontynuował, robiąc krok w stronę boga. 

Strak był we własnym domu, a jednak czuł się skrępowany. Najchętniej wyrzuciłby go za drzwi. I napił się kawy. Mocnej kawy.

- Siedzę, jeśli wzrok cię zawodzi - prychnął Loki, unosząc brwi. - Swoją drogą, to był bardzo ciekawy spektakl. 

Tonemu ciarki przeszły po plecach. Asgardczyk widział moment jego słabości, a to zdecydowanie nie powinno było się zdarzyć. Westchnął cicho i odwrócił do niego plecami. Przymknął na chwilę oczy, zastanawiając się, co zrobić. Co zrobić.

- Po co tu przyszedłeś? - wymamrotał, wciąż czując na sobie palący wzrok boga.

Podszedł do stołu i drżącymi rękoma sięgnął po butelkę wody. Odkręcił ją, wziął porządnego łyka. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, jak bardzo chciało mu się pić. Odłożył butelkę, po czym oparł się ciężko o blat stołu. Był wykończony.

Loki natomiast bawił się niezwykle dobrze. Z rozbawieniem przyglądał się poczynaniom geniusza. Jego żałosnym próbom ukrycia swej bezsilności.
Jest słaby. Słaby.

- Byłem znudzony - odparł, wywracając oczami i unosząc wyzywająco podbródek - Czyżbyś miał coś przeciwko mojej obecności tutaj?

- W tym pomieszczeniu? W tej chwili? Bardzo - stwierdził Stark, odwracając się w jego kierunku.

Oddychał ciężko, jak po długim biegu. Był aż nadto zdenerwowany, jednak starał się tego nie okazywać. 

Nie przed nim. 

- Powinieneś wyjść. Albo wiesz co? Sam wyjdę - powiedział, ruszając w stronę drzwi.

- Wy, Midgardczycy, jesteście naprawdę dziwnymi istotami. Lękliwymi. Tchórzliwymi. Uciekacie od problemów, zamiast stawić im czoła - prychnął Loki, wstając powoli z podłogi i dokładnie otrzepując jeansowe spodnie, starając się utrzymać kamienny wyraz twarzy. 

Moje spodnie, mruknął w myślach Tony, podchodząc do drzwi i chwytając za klamkę. 

- Masz absolutną rację, kolego. I tego się trzymajmy - rzucił przez ramię, wychodząc.

Szedł szybko korytarzem, nie zaprzątając sobie myśli windą. Wbiegł po schodach, potykając się dwa razy. W końcu trafił do sypialni, zamknął drzwi na klucz. Dopiero wtedy poczuł się względnie bezpieczny. Westchnął cicho, przeczesując włosy dłonią i oparł się plecami o drzwi. Powoli zsunął się po nich, usiadł na podłodze.

- Co za dzień - szepnął, wzdrygając się delikatnie. - Co się tak właściwie stało?

- Zemdlał pan - powiedział Jarvis jak gdyby nigdy nic. 

- To już wiem! - wrzasnął, tracąc panowanie nad sobą. 

To znowu się działo. Znowu miał atak paniki.  Nie rozumiał, dlaczego ten koszmar wciąż do niego wracał. 

Bał się.

- Który to już atak? - spytał cicho.

Znał odpowiedź. Liczył. 

- 12, panie Stark - odpowiedział Jarvis.

Tony'emu zdawało się, że słyszy współczucie w głosie AI. Choć wiedział, że to nie możliwe, by sztuczna inteligencja miała jakiekolwiek uczucia, poczuł się lepiej. 
Oparł głowę o drzwi. Zdenerwowanie już dawało mu się we znaki. Wstał powoli, opierając się o komodę, a potem ruszył w stronę łazienki. Musiał wziąć prysznic. Długi. I zimny.


*


Loki nie ruszał się przez dłuższą chwilę, rozmyślając nad słowami Starka. Sytuacja bawiła go niezmiernie, a jednak pozostawiała pewne wątpliwości. Wątpliwości, które należało przecież rozwiać.

- Głosie? - powiedział, spoglądając w kierunku sufitu. - Udzielisz mi odpowiedzi na pytanie?

- Jeśli będę mógł, proszę pana - odparł Jarvis.

Loki uśmiechnął się, podchodząc do szeroko otwartych drzwi.

- Ziemia to, mimo wszystko, przepiękna planeta, czy nie? Jak więc jest możliwym, by nosiła takich tchórzy? - spytał, przechodząc przez próg i obrzucając warsztat ostatnim spojrzeniem.

- Nie nazwałbym tak ludzi - oznajmiło AI, gasząc wszystkie światła w pracowni. - A przynajmniej nie wszystkich, sir.

- Nie wszystkich? - zmarszczył brew. - Ach, mówisz o wyjątkach, głosie. Czy nie wiesz, że wyjątki potwierdzają regułę?


*


- Tony? - zawołała, wysiadając z windy wchodząc do salonu. 

Rozejrzała się uważnie po pomieszczeniu. Gdy go tam nie zastała, przeszła do kuchni. 

- Jarvis, gdzie jest Tony? - spytała podchodząc do lodówki i otwierając ją szeroko. 

Trzeba zrobić zakupy, pomyślała.

- Pan Stark znajduje się aktualnie w sypialni, panno Potts.

Pepper, nie wiele myśląc, ruszyła do wskazanego miejsca. Podeszła do drzwi i pociągnęła za klamkę. Nie ustąpiły.

- No nie - westchnęła, przewracając oczami. - Tony, otwórz!

Po chwili usłyszała dźwięk otwieranego zamka. Drzwi otwarły się tak gwałtownie, że aż odskoczyła. Cudem w nią nie uderzyły.

- Pepper - szepnął Stark, sprawiając wrażenie zdezorientowanego - Myślałem, że to... Nieważne. Miałaś być dopiero o 22:00, a jest... 15.

- Odwołałam parę spotkań - mruknęła, wchodząc niepewnie do pomieszczenia.

Przyjrzała mu się uważniej. Był ubrany w jeansy i czarną koszulkę. Miał wilgotne włosy. Dopiero po chwili zauważyła, że jego twarz była blada, niż zwykle. Także cienie pod oczami stały się bardziej widocznie. Trząsł się lekko, jakby z zimna. Wiedziała, co to znaczy. Nie potrzebowała więcej dowodów.

- Znowu? - spytała, podchodząc do niego powoli.

Tony westchnął cicho, siadając powoli na łóżku. Jak ona to robi, spytał sam siebie. Nie chciał, by się o niego martwiła. Czasem zapominał, że Pepper ma zaskakującą umiejętność dostrzegania tego wszystkiego, co on sam chciał ukryć. Było to także nieco przerażające, lecz na dłuższą metę okazywało się przydatne.

- Tak - powiedział cicho.

Pepper przymknęła na chwilę oczy, starając się uspokoić. Usiadła obok niego i wtuliła w jego ramię. Jak gdyby to ona potrzebowała pocieszenia, nie on. Wzięła głęboki wdech, rozkoszując się jego świeżym zapachem.

- Powinieneś iść z tym do lekarza - stwierdziła cicho.

- Wiem - odparł szybko.

Wyprostował się i delikatnie ją objął. Natychmiast przytuliła się do jego torsu, oddychając dość płytko. Zbiera jej się na płacz, pomyślał smutno.

- Nie waż się płakać - szepnął jej do ucha i oparł się brodą o czubek jej głowy.

- Pójdę z tobą, tylko się zgódź - jęknęła cicho.

- Jeśli mi się pogorszy, pójdę sam - oznajmił, przymykając powieki.

Czekał na wybuch.

- Jeśli ci się pogorszy? - spytała lekko podniesionym głosem i odsunęła się od niego.

Światło odbijało się od jej szklistych oczu. Miał wyrzuty sumienia. To on doprowadził ją do takiego stanu.

- Tony, to jest jakiś nonsens! Już teraz wyglądasz jak cień człowieka, nie możesz czekać! - krzyknęła, 
podnosząc się z łóżka. 

Wiedział, że miała rację. Jednak nie potrafił się zdobyć na te słowa. Burknął coś pod nosem, spodziewając się dalszej reprymendy.

Przeliczył się.

Pepper nie powiedziała ani słowa. Jedynie popatrzyła na niego z niedowierzaniem. Po chwili odwróciła się do niego plecami i wyszła, zostawiając go samego. 

- Brawo, Stark - mruknął do siebie. - Ty zawsze potrafisz wszystko spieprzyć.


*


Starała się powstrzymać łzy, jednak to nie było tak proste, jak mogłoby się wydawać. Natychmiast skierowała się do windy. Przybliżyła dłoń do guzika i cofnęła ją natychmiast. Oparła głowę o metalowe drzwi i pozwoliła sobie na chwilę słabości. Potrzebowała tego. 

Nie wiedziała, ile tak stała. Może godzinę, a może minutę. Czas dłużył się jej niesamowicie. W końcu uspokoiła się i wyprostowała .Niepewnym krokiem ruszyła do salonu, chcąc usiąść i zrelaksować się. Jednak nie było jej to dane.

- Loki? - powiedziała podchodząc do boga.

Siedział na kanapie, ustawionej na przeciwko okna i... czytał. Ziemską książkę. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby to nie był Loki.

- Witam, panno Potts - odparł, nie odrywając wzroku od lektury. - Może mi pani powiedzieć, czy wszystkie midgardzkie lektury są aż tak bardzo... uczuciowe?

- Nie wszystkie - oznajmiła, siadając obok niego i spoglądając na jedną ze stron książki. - Prawdopodobnie trafiłeś akurat na dział zwany Romanse. Tak naprawdę ani ja, ani Tony nie czytamy czegoś takiego. 

- Dlaczego więc to trzymacie? - uniósł lekko książkę. 

- Czasem warto zachować pozory.

Uśmiechnął się krótko. Jakby szczerze, co nieco ją zdziwiło. Pozytywnie. Po chwili jednak na twarz Lokiego wrócił grymas obojętności.

- Płakałaś - stwierdził, przyglądając jej się badawczo.

- Może trochę - mówiąc to, spojrzała mu prosto w oczy. 

- Mogę spytać o powód? - mruknął, odkładając książkę na ziemię i rozsiadając się wygodnie.

- Nie bardzo - szepnęła, wpatrując się w widok za oknem. - Po prostu mam kiepski dzień, dobrze?

Siedzieli w milczeniu dość długo. Nikt nie chciał przerywać przyjemnej ciszy, która między nimi zapanowała. Po prostu siedzieli, rozkoszując się spokojem. Po jakimś czasie Papper wstała.

- No nic - oznajmiła, zmuszając się do uśmiechu. - Idę spać, jestem wykończona. Dobranoc, Loki.
I ruszyła w stronę wąskiego korytarza.  

- Mmm... Potts? - powiedział nieco zdziwiony, przyglądając się jej. - Do waszej sypialni idzie się w drugą stronę.

Pepper zatrzymała się, jednak nie odwróciła do niego. Stała przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią.

- Dziś prześpię się w jednej z sypialni gościnnych - odparła i wyszła.

- Hm... Coś jest na rzeczy - mruknął do siebie bóg. 

Sięgnął po książkę, podszedł do półki i odłożył ją na swoje miejsce. Czas doświadczyć czegoś mniej ckliwego, pomyślał, uśmiechając do regału naprzeciwko.


2 komentarze:

  1. Oh i tutaj trafiłam ^^

    Tak, więc witam :D
    Powiem Ci że strasznie mi sie podoba. Bardzo, ale to bardzo. No dobrze, każde opowiadanie posiadające Starka i lokiego zapewne mi sie spodoba, ale nie wszystkie są cudownie (nie mówie że są źle, ale z czasem człowiek się uczy) napisane. A Twój jest.
    Fabuła ciekawa, ciągle jestem ciekawa co dalej. Nie jest tak, że rozdziały czytam na siłę, wręcz przeciwnie- kilkam "nowszy post" i przechodzę do nowego rozdziału ^^ To bardzo ważne, aby zaciekawać czytelnika :D

    Co tam jeszcze?
    Ah, jeszcze mam malutkie zastrzeżenie. Akapity. Zmora wiekszości pisarzy, jednak dość ważna kwestia. Bez nich opowiadanie jest... mniej przejrzyste. Znacznie mniej przejrzyste. Ale to tylko mała uwaga ^^

    No cóz czekam na wiecej i zapraszam do mnie:
    http://the-darkest-side-of-me-loki-laufeyson.blogspot.com/

    Pozdrawiam,
    Mrs. Darkness

    OdpowiedzUsuń
  2. Loki czytający romansidło? Podoba mi sie to, może jeszcze zacznie pocieszać Pepper? Popraw tylko to co pisałam w poprzednich rozdziałach, bo tu to się powtarza.

    OdpowiedzUsuń